*Hayley*
-Słucham?
-Czy rozmawiam z panią Hayley Blake?
-Tak.
-Chciałem pogratulować, bo udało się pani przejść do do drugiego i jednocześnie ostatniego etapu castingu. Odbędzie się on za tydzień w naszej szkole. Zapraszamy.- nieznany rozmówca się rozłączył, a ja stałam z zszokowaną miną i otwartymi ustami, jednak po chwili zaczęło się to przerabiać w szeroki uśmiech.
-Kto dzwonił?- ach, przez to wszystko zapomniałam, że nie jestem sama tylko z moim przyjacielem. Szybko się opamiętałam.
-A nikt...pomyłka.
-I dlatego miałaś minę jakbyś uciekła z psychiatryka.- cóż za błyskotliwe porównanie, ale nie mogę mu powiedzieć, jeszcze nie o ile w ogóle mu powiem, jeśli komuś powiem.
-Po prostu lubię gadać....z nieznajomymi.- serio Hayley, serio? Jeśli on w to uwierzy, to będzie głupszy niż go o to podejrzewałam. Przymrużył oczy, analizując to co przed chwilą powiedziałam, ale nic nie powiedział. Z jednej strony ulga, ale z drugiej serio?- Dobra Malik, tyle dobrego, sio.
-Co? Dlaczego?- nic nie odpowiedziałam tylko wygoniłam go z mojego pokoju. Musiałam się nacieszyć tym, że przeszłam, ale sama. Dziwne, już w zasadzie zapomniałam o tym całym zespole, bo ten pierwszy casting był dwa, trzy tygodnie temu, a jednak udało mi się. Może jeszcze nie do końca, ale zawsze. Na tyle osób co tam było, przeszłam dalej. Ja, niedoświadczona tancerka, która całe życie uczyła sie sama i musiała dać sobie radę. Co mnie jeszcze tutaj spotka? Z jednej strony ta perspektywa tylu nieoczekiwanych sytuacji jest przerażająca, zważając że nie lubię zmian, ale z drugiej strony jeśli wszystkie się kończą prawie dobrze. Czyżby los się do mnie uśmiechnął?
***
To dzisiaj! Idę właśnie w kierunku szkoły na casting. Jak reszta to przełknęła? Nikt o niczym nie wiem, nawet podejrzewam, że nie są świadomi, że mnie nie ma. Uciekłam przez balkon, potem szybko za ogród, jakieś minęłam ogrodzenie i oto jestem. Ciekawe czy ktoś mnie szuka? Mam nadzieję, że nie i że uda wrócić mi się niezauważona. Nieważne, wtedy i tak będzie po. A właśnie stoję pod wielkim budynkiem z napisem "School dance of London". No to zaczynamy.
***
Kiedy ta męka się skończy?! Ja się pytam kiedy? Jestem cała mokra i śmierdzę. Ludzie. To ma być casting? Umieram. Otóż zaczęło się od tego, że znowu stałam w kolejce, ale tym razem krótkiej, bardzo krótkiej. Raptem 5 osób, włącznie ze mną. To była właśnie moja konkurencja i powiem wam, boje się. Dziwie się, że w ogóle przeszłam. Każda z nich wygląda na rasową tancerkę z krwi i kości. A ja? Stoję jak jakaś sierota. Chyba pierwszy raz żałowałam, że ubrałam moje szczęśliwe dresy, bo nawet one chyba tu nie pomogą. Ale to i tak nie było najgorsze. Zaczęły się znowu występy własne, tylko tym razem mogłyśmy na widowni oglądać konkurencję. Jako Blake, byłam pierwsza. Niestety. Oczywiście jury, takie jak w poprzednim składzie, miało pokerowe miny po moim występie, a reszta się tylko głupio podśmiewała. Poszło źle? Oby nie, choć znowu się przewróciłam. Dlaczego muszę być taka niezdarna, nawet w tak ważnym dla mnie dniu. A może te moje niezdarne wywrotki warto dodać do mojej solówki. Taa... . Po mojej wielkiej kompromitacji wróciłam na widownię i z otwartą szczęką oglądałam występy innych. Cóż mogę rzec, były świetne. Teraz sobie tak myślę, że jeśli miałabym wygrać ten cały casting to chyba tylko dlatego, że one same zrezygnują. Porażka. I właśnie, gdy myślałam, że zaraz ogłoszą wyniki to się okazało, że to nie koniec. Nasze solówki to była teraz rozgrzewka. Piekło dopiero się zaczęło. Wstała zza stołu sędziów ta wredna brunetka i kazała iść za sobą. Gdy byłyśmy wszystkie na scenie, okazało się, że to kolejny etap. Teraz ona będzie pokazywać układy, a my mamy za nią powtarzać. Nic prostszego pomyślałam. Och...jak bardzo się myliłam. Te układy były jakieś z kosmosu, a ona oczywiście nie powtarzała dwa razy ruchów. "Przecież, to takie proste" skwitowała tylko. Coraz bardziej zachodzi mi pod skórę. Spojrzałam czasami na konkurencję i oczywiście reszta sobie radziła świetnie, przynajmniej według mnie, a ja? Ja starałam się głównie nie przewrócić. Przez to nie widziałam wszystkich kroków, a co dopiero je zapamiętać. Dlatego właśnie zaczęłam improwizować. Oby to mi jakoś pomogło. Tańczyłyśmy tak z godzinę i dlatego to jest męka. I niesprawiedliwość, bo tylko ja wyglądałam jak mokra świnia. Ta brunetka nawet nie była zdyszana, a ja ledwo stałam na nogach. A przecież mam dobrą kondycję! Albo tylko tak myślałam.
***
-Bardzo dziękujemy wszystkim za przybycie. Razem z dziewczynami podjęłyśmy już decyzję i do zespołu dostała się...- no kto? Jestem jednocześnie podekscytowana, zdenerwowana, szczęśliwa i wściekła, bo dalej śmierdzę. -...Ama...-nie skończyła, bo przerwała jej ta blondynka. Nie wiem o co chodzi, ale już widzę szczęśliwą Amandę. Kurde, na co ja liczyłam. One tańczą od dzieciństwa, a ja przychodzę prawie jak z ulicy i myślę, że wygram. Jestem żałosna. Widziałam jak jeszcze jury nad czymś dyskutuje, ale i tak sprawa już jest przegrana. Każdy słyszał, że chodzi o Amandę.
-Zaszła jednak pomyłka..-powiedziała ta kobieta z jury, patrząc w stronę zadowolonej blondynki i naburmuszonej brunetki. Ukradkiem spojrzałam na Amandę, jej mina zrzedła. Nie żebym była wredna, ale ten widok mnie nawet ucieszył. Jest jeszcze mała nadzieja. Może to ja? Proszę....- Zatem chciałabym powitać na pokładzie pannę Hayley Blake.- SERIO! Nie wierzę, nie wierzę. Popatrzyłam zszokowana na moją konkurencję, równie zszokowaną, co było trochę wkurzające. Chyba nie jestem aż taka kiepska, hello. W końcu to ja wygrałam casting, ja i tylko ja. Chciałam skakać z radości i zatańczyć, ale siedziałam, bo dalej byłam padnięta po tym przesłuchaniu. Gdy reszta konkurencji już poszła ja zostałam zaproszona do gabinetu tej kobiety, która okazała się główną choreografką tego zespołu, a nazywa się Anna Red. Jest naprawdę sympatyczną i pełną energii 30-letnią kobietą. Już się cieszę na współpracę z nią. Szkoda, że jeszcze nie wiem, kto należy do tego zespołu.
-Hayley, jeszcze raz gratuluję.
-Dziękuje.
-Byłaś najlepsza, a jeśli chodzi o wyniki to oczywiście ty zostałaś wybrana, ale Jackie podmieniła kartki.
-Jackie?
-Jacqueline, to ta brunetka co pokazywała wam ruchy. Jak się ją lepiej pozna to jest naprawdę sympatyczna. - śmiem wątpić, ale poczekamy zobaczymy. W końcu nie warto oceniać po pozorach.- Zbaczamy z tematu, a najważniejsze, że właśnie zostałaś nową członkinią zespołu Mystery. Resztę wyjaśnią ci dziewczyny, bo ja już jestem spóźniona.
***
-Dobra, więc ja jestem Jackie- wskazała na siebie brunetka- i nawet nie waż się używać mojego pełnego imienia, nienawidzę go.
-Dobrze, Jacqul...Jackie.- w chwilę ugryzłam się w język, ale zdenerwowanie na jej twarzy jest takie wspaniałe.
-Ja jestem Rose.- przywitała się ze mną urocza blondynka. Zaraz zaczęły mi omawiać szczegóły, jak to wszystko będzie wyglądać, kiedy próby czy występy. Powiem wam, że byłam w niemałym szoku, bo to nie jest jakiś mały, nieznany zespolik, choć może nieznany to akurat jest, ale to potem. One występowały z znanymi ludźmi podczas koncertów czy w teledyskach, więc tym bardziej jestem z siebie dumna, że udało mi się tu dostać. Z tego co wiem, to ich poprzednia koleżanka z zespołu przeprowadziła się do Stanów, a im kogoś brakowało. I padło na mnie, tylko czy podołam? Oby. A najciekawszy jest ich pomysł na ten zespół, którego do końca nie rozumiem.
-Możecie mi jeszcze raz powiedzieć dlaczego to wszystko wygląda trochę jak Hannah Montana?- oczywiście wizja powtarzania nie spodobała się Jackie, która wywróciła oczami i odeszła. Na szczęście blondynka miała do mnie trochę cierpliwości. No cóż, już taka jestem.
-Nasz zespół nazywa się Mystery, ponieważ nikt tak naprawdę nie wie, kto w nim tańczy. (Mystery= tajemnica) To długa historia, ale na początku razem z Jackie i Vicky (ich koleżanka, która się wyprowadziła) miałyśmy inny zespół, który stworzyła Anna. Nazywałyśmy się 3 elements, każda z nas była inna, ale wspólnie dopełniałyśmy się, tańczyłyśmy głównie hip-hop. Jak już mówiłam to były początki, ale myślę, że było nieźle. Po jednym castingu, właśnie do teledysku, Jackie trochę się załamała, bo wyglądała inaczej niż teraz. Wiesz co mam na myśli. Po tym stwierdziłyśmy, że zmieniamy styl, łącząc wiele gatunków tańca, a nie tylko hip-hop. Chciałyśmy zacząć od zera, żeby nikt nie wiedział, że tańczymy, więc wpadłyśmy na pomysł zespołu w jakiś maskach, perukach czy przebraniach. I tak to się zaczęło. Annie spodobał się ten pomysł, a my stawałyśmy się coraz lepsze, ciężko ćwicząc na treningach. Nie chodziłyśmy już na castingi, a zaczęłyśmy nasze nagrania wrzucać do internetu. Właśnie wtedy zaczęła się prawdziwa przygoda. Zapraszano nas do teledysków, na koncerty czy na eleganckie gale, gdzie miałyśmy umilić czas tańcem do eleganckiej muzyki. Aktualnie, to same potrzebujemy menadżera, bo mamy wiele propozycji, ale nie na wszystkie odpowiadamy. A najlepsze jest to, że jesteśmy jednocześnie znane i nieznane, bo prasa wie tylko, że jesteśmy dziewczynami. I mam nadzieję, że tak pozostanie. -uśmiechnęłam się do blondynki, która to opowiadała z naprawdę wielką radością. Widać, że kocha co to robi, a teraz jeszcze ja to będę robić. To wszystko wydaję się snem, ale to dzieję się naprawdę. Jest świetnie.- Zatem Hayley widzimy się niedługo na próbie.- pożegnała się i poszła, ja też powoli zaczęłam się zbierać. Dostałam się do zespołu, i to w dodatku jakiego zespołu. Teraz jak sobie pomyślę, to sama coś o nich słyszałam i byłam pod wrażeniem ich tajemniczości. Dalej nie mogę w to uwierzyć jak moje życie się zmieniło. To jest takie nieprawdopodobne. To jest takie świetne. Szkoda tylko, że to czekało na mnie w domu nie było już takie świetnie.
~*~
Nowe bohaterki znajdziecie w zakładce BOHATEROWIE :)
P.S. Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie mam czasu i niestety rozdziały będą się pojawiać rzadko. Mam nadzieję, że zrozumiecie ;)
Niesamowity *.*
OdpowiedzUsuńKiedy wznowisz inne blogi? Rozdział świetny, ale chcę, żebyś wróciłam do Raury :*
OdpowiedzUsuń~Kiśka